I już zleciały nam tutaj dwa tygodnie, półmetek naszej praktyki. W hotelu, w restauracji, w kuchni już bez stresu wykonujemy naszą codzienną pracę, jest ciekawie, zdobywamy nowe doświadczenie zawodowe i nowe doświadczenia w porozumiewaniu się z Anglikami, którzy mówią z bardzo angielskim akcentem. Już pewniej czujemy się w naszych miejscach pracy i zaprzyjaźniamy się z personelem, z którym co prawda nie zawsze potrafimy się porozumieć, ale który zawsze służy pomocą. Są też drobne nieporozumienia, czasami jesteśmy przekonani, że rozumiemy polecenie i zaczynamy wykonywać naszą prace, a wtedy nasi opiekunowie protestują machając nerwowo rekami i zaczynają tłumaczyć nam od nowa, czego od nas oczekują.
Najlepiej w kuchni prezentuje się Adam (dowody w załączeniu 🙂 ) ale generalnie wszyscy dajemy radę, nawet z czyszczeniem małży i wiosennym sprzątaniem w hotelu. W pracy poznajemy warunki i zwyczaje charakterystyczne dla Anglii. Praca jest ciekawa i już dobrze się tu czujemy, szczególnie jak nas opiekunowie pochwalą ”ok. good job!”
A po pracy…
Już całkiem nieźle dogadujemy się z naszymi gospodarzami, oczywiście prym wiedzie Joana i odpoczywamy, każdy jak lubi, oglądamy filmy, chodzimy na basen, wędrujemy okrężnymi drogami do sklepów, żeby poznać Stafford, szczególnym powodzeniem cieszy się ASDA. Byliśmy w kręgielni gdzie rozegraliśmy zacięty mecz z kolegami z technikum mechanicznego w Kielcach. Ostatnio poznałyśmy Weronikę 9 letnią bardzo energiczną dziewczynkę, której „wyczyny sportowe” na rolkach zmusiły nas do biegania po Stafford. W weekendy jeździmy na wycieczki do różnych ciekawych miejsc, o których opowiemy w następnym sprawozdaniu.